Marion szampon koloryzujący 4-8 myć


Dziś recenzja szamponetki Marion. Natknęłam się na nią kilka miesięcy temu podczs zakupów w netto. Miała przystępną cenę (trochę ponad 2 zł) i nie zawierała amoniaku więc wylądowała w moim koszyku. 


Ostatnio mój róż na włosach zbladł, pianka się skończyła i przypomniałam sobie o saszetce. Używałam wcześniej płukanki Delia, ale to nie było to. Nie obiecywałam sobie po Marion zbyt wiele, ponieważ używałam już kiedyś podobnych produktów- rudego koloru z Delii (kolor wyszedł zbyt sztuczny i trzymał się trzy mycia) i blondu z Palette (Dla ożywienia rozjaśnionej czupryny. Nie dość że pół godzinie nie było żadnego efektu to jeszcze ten zapach... Brr. Śmierdziała jak normalna farba z amoniakiem.) Obietnice producenta " nadaje włosom piękny, żywy i świetlisty połysk" zkwitowałam uśmieszkiem. Za wcześnie.

OPAKOWANIE
Zwyczajna saszetka, ładna szata graficzna, przejrzysty układ informacji. Wyraźnie napisana data ważności.
Do produktu dołączone cienkie plastikowe rękawiczki jednorazówki.



ZAPACH & KOLOR
Szampon nie pachnie niczym i to mnie zaskoczyło. Oczywiście, nie cuchnie amoniakiem (produkty z tym składnikiem nauczyłam się omijać szerokim łukiem) lecz kompozycja zapachowa jest bardzo słaba. Dla mnie to plus, bo nie lubię mocno pachnących kosmetyków. Co do koloru- po otwarciu zamarłam. Maź była jakaś czarna, odstręczającą. Producent uprzedził, że "kolor masy produktu nie odpowiada efektowi farbowania", zaczęłam więc nakładać owe cudo, choć z pewną obawą. Na włosach masa zmieniła się na wściekle czerwoną, jak krew. Oczywiście, przy nakładaniu pobrudziłam sobie szyję, kark i dekolt, szamponetka jednak zmyła się bez najmniejszego problemu (dużo łatwiej niż pianka Venity).

KONSYSTENCJA
Żelowa, tak jak obiecał producent. Nie ścieka z pędzla i to wielki plus .

SPOSÓB UŻYCIA
Produkt nakładamy na umyte, wilgotne włosy i masujemy do uzyskania piany. Zostawiamy na 20 min (jeśli chcemy by kolor był mniej intensywny i tzymał się cztery mycia) lub na 45min (wtedy przedłużamy intensywność koloru i jego żywotność). Ja wybrałam drugi wariant. Po trzech kwadransach nałożyłam Syossa, po chwili spłukałam. Woda bardzo długo leciała czerwona.

WAŻNE SKŁADNIKI
Aloe Barbadensis leaf juice (sok z liści aloesu)- chroni i koi, bogaty w aminokwasy, enzymy, minerały i witaminy. Odpowiada za poprawę kondycji włosów po farbowaniu.
Hydrolized keratine (hydrolizad keratyny)- nawilża, zmiękcza i wygładza strukturę włosa, zmiejsza elektryzowanie, wpływa na trwałość piany gasząc ją, co ma istotny wpływ na trwałość koloru.
Fosphoric acid (kwas fosforowy)- odpowiedzialny za utrzymanie odpowiedniego ph produktu.
Benzyl alcohol- substancja konserwująca, zwiększająca lepkość produktu. Dopuszczalne stężenie w gotowym produkcie wynosi 0,01 % w produkcie spłukiwanym.

POTENCJALNIE SZKODLIWE SKŁADNIKI
Laureth-3 : emulgator łączący składniki w jednolitą masę. Zwiększa przepuszczalność skóry, przez co szkodliwe szkładniki mają łatwiejszy dostęp.
Tetrasodium EDTA- może podrażnić skórę i błony śluzowe. Nie stosować w czasie ciąży i laktacji.
Ethanoalamine- może zwiększać wypadanie włosów.
Hexyl cinnamal- składnik kompozycji zapachowych, imituje zapach jaśminu, znajduje się na liście potencjalnych alergenów.
Benzyl salicylate-jw.
Linalool-jw (zapach konwalii)

Umieściłam tę informacje jako ostrzeżenie dla alergików. To, że nie wyczułam zapachu szamponetki to nie znaczy, że nie ma w niej dodatków! Dlatego nalęzy przed użyciem zrobić test alergiczny!

MOJE WRAŻENIA
Produkt naprawdę mocny, o czym świadczy fakt że pokrył moje resztki różu. Łagodny dla skóry głowy, nie szczypie. Bez problemu zmywa się z ubrań i ze skóry. Kolor wychodzi piękny, żywy, z refleksami, dokładnie taki jak na obrazku. Jeśli gdzieś się na niego natknę kupię na pewno.Dla mnie świetny, ale ja nie jestem na nic uczulona.
Moje włosy przed farbowaniem








ZALETY
- wydajna (wystarczy na włosy do łopatek),
- zapach nie razi,
-łatwo się ją używa,
-spiera się z ubrań, nie ma po niej śladu,
-niska cena,
-data ważności napisana wyraźnie na opakowaniu,
-pokrywa włosy równomiernie,
-można wybrać intensywność i trwałość koloru,
-nie zawiera amoniaku ani konserwantów,
-zawiera sok z aloesu, dzięki czemu działa korzystnie na włosy.

WADY
-kiepska dostępność,
-zawiera składniki alergenne.

OCENA 4

Jestem zadowolona z efektu. Używałyście szamponetek Marion?

Komentarze

  1. Ja kiedyś farbowałam koleżance włosy farbą marion i wyszedł bardzo fajny kolor i utrzymywał się bardzo długo. Sama jakoś jeszcze nigdy nie wpadłam na ten kosmetyk gdyż robię zakupy w ross a z tego co wiem marion jest tylko w naturze. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja niestety (a może na szczęście) nie farbuję włosów, ale moja koleżanka tak więc na pewno polecę jej ten produkt ;)

    Pozdrawiam,

    http://blog-natt-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. na moich wlosach zadna szamponetka nie dziala ;//
    oj tak- amoniak jest okropny..brrr
    dodalam do kregow ♥

    gertrama.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie zastanawiałam się nad zamówieniem jakiegoś szamponu z Marion. Ale jestem dość sceptycznie nastawiona na jakiekolwiek szamponetki, bo już parokrotnie moje odrosty nie zostały pokryte. Z Deli miałam kiedyś rudą. Nałożyłam dwie żeby nasycić wtedy moją rudość i nic z tego. Ostatnio jakieś z Pantine kupiłam i też lipa, a jak na razie nie chcę się farbować...

    Olejowanie będzie moim pierwszym razem. Czasem zastanawiam się nad laminowaniem włosów, bo widziałam w sklepie Marion takie saszetki kosmetyków do laminowania...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja kiedyś farbowałam włosy na blond i niestety nie potrafiłam sobie z nimi poradzić tak, żeby nie były zniszczone. Teraz daję im odpoczynek i powoli wracam do swojego koloru. Nigdy jednak nie próbowałam szamponetki, może kiedyś się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wrzucisz zdjęcie po farbowaniu, jak już wyschły?

    OdpowiedzUsuń
  7. uzywałam czekoladowego brazu i sredniego brazu po tym jak planowałam po dekoloryzacji zejsc z czerni, niestety brzydko wymywała sie na rudo... ale ogólnei bardzo fajny produkt, nie niszczy wlosów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie czerwień też zaczęła przybierać jakiś dziwny kolor... Pewnie zmęczenie materiału.

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz!
To NIE jest miejsce na Twoją reklamę. Komentarz z linkiem do innego bloga lub jakieś strony = SPAM.
Proszę o kulturę wypowiedzi.

Popularne posty z tego bloga

Moje męskie kosmetyki

Lanocholizm

Body club lip balm sowa