Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2014

Pięć zastosowań odżywki Syoss

Obraz
Witam z okazji setnego postu! Narzuciłam sobie niezłe tempo: codziennie notka! Po prostu aż kipię od pomysłów i cieszę się, iż czytasz moje posty. To fantastyczne! Dziś podsumowanie moich eksperymentów z odżywkami Syoss. W mojej opinii są one niemal tak uniwersalne, jak osławiony krem Nivea w niebieskim opowiadaniu. Co robię ze swoim Syossem? Ciekawe rzeczy! 1. Odżywka Robiąca Szał Banał? Łopatologia? Nie w moim wykonaniu! Aby sprawić, żeby włosy były wyraźnie gęstsze i lepsze w układaniu, nakładam Syossa po dwóch, trzech dniach od mycia, od połowy włosów, oczywiście uprzednio je obficie mocząc. Trzymam go zazwyczaj około pięciu minut, po czym spłukuję. Efekt? Kok na prawie ponad dziesięć centymetrów wysokości (nadrabiam w ten sposób niski wzrost, raptem 1,65 cm). 2. Ratunek dla skalpu Czasem skóra głowy swędzi mnie cholernie. Wtedy pomaga Syoss, nałożony tylko na skalp, przed właściwym myciem. Od razu czuję ulgę, dzięki jego kojącemu działaniu. Po par

Cztery muzyczne typy Orliki

Obraz
Witam kochani Ten post właściwie mogłabym zatytułować inaczej, mianowicie: gust muzyczny przyszłej bezrobotnej. Tak tak, polonistyka z logopedią to pewne bezrobocie. Trzeba było iść na prawo, administrację czy psychologię. Co z tego, że po prawie wcale nie jest tak różowo? Znam ludzi, którzy zmarnowali swój czas na studia tego kierunku i guzik z tego mają, żadna kancelaria ich nie chce, ponieważ nie mają "pleców". Psycholodzy? Jest ich za dużo. Rynek pracy nie potrzebuje tylu ekspertów. Tak samo kulturoznawcy, europeiści, muzykolodzy... Ja mam chociaż w zanadrzu kurs fryzjerski. Jak nie znajdę pracy jako nauczycielka zawsze mogę być fryzjerką. To prawie to samo. Ale nie o tym będzie dzisiejszy post. Czego słucham? Pytanie raczej: czego nie słucham? Otóż nie znoszę jazzu. Ta muzyka doprowadza mnie do szewskiej pasji. Nie lubię cukierkowego popu. Mam gust eklektyczny, ale ostatnio ciągnie do mocniejszych brzmień. Oto moje typy: 1.Hocico T

Jak to jest być idiotką?

Obraz
Witam moich czytelników Dzisiejszy post zrodził się w mojej głowie po spotkaniu z koleżanką z liceum. Wiesz jak jest: wymiana uprzejmości, pytania typu co słychać, jak leci, itd. Kiedy rozmowa zeszła na kierunki studiów, jakie wybraliśmy, moja rozmówczyni stwierdziła: -Pogięło cię? Polonistyka? Mogłabyś studiować coś normalnego. We heart it Jako przykład podała siebie i swoją administrację. Mój kierunek po prostu wyśmiała i skwitowała: -Musiałaś być w niezłej desperacji, że wybrałaś takie gówno jak polonistyka. Na jakie studia cię nie przyjęli? Otóż, wbrew obiegowym opiniom, na filologię polską nie idą same niedołęgi, które nie dostały się na żaden inny kierunek a mają ochotę studiować. Przynajmniej ja się za niedołęgę nie uważam, moje koleżanki z roku też nie znalazły się w tym miejscu z powodu jakieś zsyłki czy fatum. Niektórzy po prostu mają takie zamiłowania a nie inne. Moja specjalizacja też budzi u niektórych uśmiech politowania. Co? Naucz

Kosmetyczne nowości Natalii

Obraz
Witam gorąco w ten zimny dzień! Dziś post o zakupach, których dokonałam w Hebe. W moje ręcę wpadły dwa ciekawe (miejmy taką nadzieję) produkty. 1. Grace Cole balsam do ciała Kokos i Limonka Tej firmy nie znam kompletnie, z niczym mi się ona nie kojarzy. Wzięłam ten balsam z dwóch powodów: -cena (był na wyprzedaży za 4,99 zł, a jego regularna cena to aż 19,99 zł! A że kończę krem z Loveny, postanowiłam dać nowemu szansę. Umiem liczyć), -ciekawość (nie miałam balsamu z limonką, więc warto spróbować). Podoba mi się szata graficzna opakowania oraz to, iż balsamu jest dużo (250 ml). Wadą jest natomiast fakt, iż opakowanie nie posiadało sreberka zabezpieczającego krem. Niby to zwykłe czepialstwo, ale moim skromnym zdaniem, balsam za prawie dwie dychy powinien być jakoś solidniej opakowany (zważywszy na to, że krem od Loveny ma taką folię, a jest kilka razy tańszy). Dlatego, gdybym zobaczyła go po normalnej cenie, pewnie bym nie kupiła. W dodatku polskie na

Pięć rzeczy, których sobie nie zrobię

Obraz
Witajcie Dziś luźniejszy post- wyliczanka, czego na pewno nie zrobię, by wyglądać inaczej. 1. Tatuaż Nie mam najmniejszej ochoty na tatuaż. nawet najmniejszy. Owszem, niektóre wzory nawet mi się podobają, ale nie mam ochoty zamieniać swego ciała w tablicę na rysunki czy sentencje. Nie chodzi nawet o ból przy poddawaniu się temu zabiegowi (choć to też jest pewnego rodzaju bariera). Nie widzę siebie z tatuażami. 2. Tunele   Zdjęcie:makeuphunter.blox.pl/ Ten sposób dekorowania się (choć dla mnie to wyłącznie oszpecanie) jest dla mnie nie do przyjęcia. Rozpychanie powstałych otworów za pomocą specjalistycznych narzędzi i noszenie co raz większych tuneli... Dziękuję bardzo. 3. Wypchaj się! Nie będę sobie nic wypychać. Ani ust (i tak są wielkie jak napompowane), ani cycków, ani żadnej innej części ciała. Ostatnio internety jarają się zdjęciami gołego kupra KK. Dla mnie to, co ona ze sobą zrobiła jest po prostu żałosne. Żadnej klasy, tylko epatowanie na

Sally Hansen Xtreme Wear nr 190

Obraz
Witam Dzisiejszy post to pewnego rodzaju hołd oddany promocji w Rossmanie, dzięki której można było kupić kosmetyk a drugi dostać zupełnie darmo. Oszczędność pieniędzy cieszy każdego. Ja właściwie nie skorzystałam osobiście z tej promocji, z racji tego, iż nie maluję się prawie wcale (blogerka urodowa, która się nie maluje- istny yafud), ale kupiłam lakiery dla mojej Mamy (taka dobra córka ze mnie). Wybrałam Sally, ponieważ tej firmy Mama jeszcze nie miała w swych wypielęgnowanych szponkach (kto widział musi przyznać, iż paznokcie mojej Mamy są piękne i zadbane, co, biorąc pod uwagę jej wiek i cukrzyce należy uznać za sukces). Właściwie mogłabym napisać ten post o czymś innym, na przykład o tym, że mam promotora pracy magisterskiej i zastanawiam się nad trzema ciekawymi projektami badawczymi, ale, znając życie, takich wypocin pies z kulawą nogą by nie przeczytał.    Zostanę więc przy chwaleniu się lakierem Sally Hansen Xtreme Wear nr 190 Nazwa koloru: pos

Rozpaczliwie poszukując... miejskiego drwala

Obraz
Witaj Pewnie Twoją pierwszą reakcją po przeczytaniu tytułu tego postu będzie pytanie: czy tej dziewczynie kompletnie odwaliło? połączone z nabożnym puknięciem się w czoło. Nie, nie odwaliło mi, przynajmniej nie do końca. Dzisiejszy wpis poświęcę przybliżeniu sylwetki najnowszego modelu mężczyzny, który powinien być idealnym dodatkiem do najmodniejszych outfitów. Nie tak dawno temu pisałam o mężczyźnie YUM jako współczesnym księciu z bajki, ale to już nieaktulne. Kobiety mają dosyć lalusiów spędzających w łazience więcej czasu niż one. Panom YUM dziękujemy. Nadeszła epoka drwali.   źródło zdjęcia: http://foch.pl Drwaloseksualizm Nie, to nie jest nazwa jakieś nowej parafilii. To określenie zupełnie nowego typu mężczyzny. Drwaloseksualizm (ang. lumbersexual) to swoiste połączenie barbarzyńcy z mieszkańcem miasta. Ten typ mężczyzn często przejawia zdolności artystyczne (np. w dziedzinie fotografii). Lubią żyć blisko natury, co oznacza, iż często decydują się na

Oryginal Source Pink Grapefruit

Obraz
Witajcie Dziś post o żelu pod prysznic Oryginal Source, jednym z tych, które dostałam jako nagrodę, z limitowanej letniej edycji. Żele pod prysznic mają, według mnie, jedną zasadę: mają dokładnie myć i nie podrażniać. Więcej niczego od nich nie wymagam. Jak oceniam wakacyjny wariant OS? Oryginal Source Pink Grapefruit Opakowanie: butelka o pojemności 250 ml, zrobiona z przezroczystego, grubego tworzywa, które nie wyślizguje się z mokrej ręki. Butelkę wygodnie postawimy na zakrętce. Łatwo wycisnąć z niej żel, dzięki czemu można go zużyć do końca. Kolor & Zapach: żel w ładnym, pomarańczowo-różowym kolorze, pachnący intensywnie dojrzałym grejpfrutem. Niestety, zapach szybko się ulatnia i to dla mnie minus. Konsystencja: przyjemna, odpowiednio gęsta, lekko przezroczysta. Działanie: Oryginal Source pieni się bardzo mocno, czego zasługą jest SLS na drugim miejscu INCI. Na piątym miejscu odnajdziemy zaś ekstrakt czerwonego grejfruta. Inn

Kilka nieudanych wierszy

Obraz
W dzisiejszym poście pochwalę się Tobie swoimi umiejętnościami poetyckimi (czy może raczej ich barakiem). Jeśli chcesz, przeczytaj. Droga wyszukiwarko Droga wyszukiwarko moja wyrocznio ty wiesz wszystko rozumiesz wszystko pomóż Mam problem z ludźmi izoluję się od nich mówią jakimś dziwnym językiem (może to nowy język programowania?) Dalej, pokaż stronę na której znajdę odpowiedź na najbardziej frustrujące pytania związane z obsługą tych tam obok (dalej! bez żartów! Przecież możesz wszystko) Tylko ty jesteś moją przyjaciółką prawdziwą w wirtualnym świecie (co jest?! ile się to ładuję? za co płacę tyle kasy?) Jeden chłopak nawet mi się podoba ach, gdyby można było kliknąć w niego myszką! (już zaraz dostanę odpowiedź. poznam uniwersalny klucz na nich wszystkich) Ej, co to ??! NAPIS NA MONITORZE Awaria systemu *** Katowali człowieka i nie zrobiłem nic Krz

5 dyscyplin studenckiego survivalu

Obraz
Witajcie Przyznam się bez bicia, iż nie planowałam tego postu, jest on całkowicie spontaniczny. To efekt wczorajszych przeżyć, na które mogę już spojrzeć trzeźwym okiem. Wielu ludzi ma zakorzeniony stereotyp studenta pijaka, nieuka i lenia, który poszedł na studia wyłącznie po to, by zakosztować rozkoszy życia studenckiego i mieć ułatwiony dostęp do wszelkich dyskotek dzięki niepozornej czarnej legitce. Otóż muszę rozczarować co niektórych. Na studiach nie ma tak różowo, przynajmniej na moim kierunku (ale wiedziały gały co brały i gdzie się wpakowały), co nie znaczy wszakże, iż czuję się z tego powodu pokrzywdzona przez los. Dzisiejszy post traktował będzie o szkole przetrwania, jaką niewątpliwie są studia polonistyczne połączone ze specjalnością nauczycielską (a na studiach licencjackich z bonusem w postaci logopedii). Przedstawię sześć najbardziej charakterystycznych dyscyplin studenckiego surwiwalu. Dyscyplina nr 1: walka o książki Poloniści walczą

Algo algi recenzja podwójna

Obraz
Dzisiejszy post przygotowałam wspólnie z Mamą. Obie testowałyśmy Algo z biedronki, by zobaczyć, jak nasza skóra zareaguje na ten naturalny kosmetyk. Cera mojej Mamy Wrażliwa, ze skłonnością do pajączków, ujędrniona. Mama ma zmarszczki w kącikach oczu i na policzkach (w końcu 66 lat swoje robi), lecz nie używa kremów dla dojrzałej skóry, gdyż są dla niej za mocne. Nikt, kto nie zna bliżej mojej Mamy nie da jej 66 lat. Wygląda ponad dziesięć lat młodziej. Odziedziczyłam po niej dobre geny. Moja cera Normalna, nawilżona, bez większych problemów skórnych. Wypryski pojawiają się tylko przed trudnym czasem, ale znikają po kilku dniach. Po co używać alg? Algi mają za zadanie odżywić skórę, sprawić, by wyglądała zdrowiej i piękniej. Trudno o coś bardziej naturalnego niż mieszanka trzech rodzajów alg, jaką serwowała nam swego czasu Biedronka. Algo Algi Opakowanie: 20 g miałkiego proszku, zapakowanego w kartonik i przezroczystą folię, wystar

Bebeauty neon colour i wymarzone blue lips

Obraz
Witajcie kochani. Dziś post o moim najnowszym nabytku, a mianowicie zestawie czterech neonowych szminek ob bebeauty, kupionych w biedronce po okazyjnej cenie 5 zł. Na pierwszy ogień poszła niebieska szminka, gdyż już od kilku lat marzyłam skrycie o takim kosmetyku. Moja fascynacja zaczęła się gdy zobaczyłam paletę kolorystyczną szminek Lime Crime. Lime Crime To moja niespełniona (póki co) miłość. Zakochałam się w ich szminkach odkąd ujrzałam paletę z bodaj najdziwniejszymi kolorami szminek na rynku. Piękna mięta, zieleń, soczysta czerwień, fuksja, uroczy beż... Każda kobieta znalazłby w tej palecie swój kolor. Mnie zafascynowała czerń, błękit, żółć i zieleń. Nie miałam zamiaru zamawiać sobie któregoś z tych kolorów bo pomyślałam: po co ci takie dziwactwo, idiotko? Ucięłam temat na jakiś czas. Ale pragnienie powróciło przy okazji letniej kolekcji szminek bebeauty. Wśród kolorów był błękit, ale wtedy myślałam, iż to nie ten odcień, jaki chciałam i najspokojniej w świecie wróci