Grace Cole Lime & Coconut Body Butter
Witajcie
Dziś
przygotowałam dla Was recenzje masła do ciała od Grace Cole,
kupionego na wyprzedaży w Hebe. Czy 4,99 zł to odpowiednia cena za
to cudo?
Grace
Cole Lime & Coconut Body Butter
Opakowanie:
Minimalistyczne, w ładnym kolorze, zdecydowanie przykuło moją
uwagę. W dodatku jest z lepszego plastiku i ma solidną zakrętkę.
Kolor
& konsystencja: kosmetyk biały, o zbitej, gęstej konsystencji,
przypominającej prawdziwe masło. Zdarzają się problemy z
rozsmarowaniem go na suchej skórze, wtedy się roluje.
Zapach:
Mam być szczera?? Oczywiście, że będę. To masło ŚMIERCI
STARYM KOKOSEM! Nie wiem, co za idiota dodał akurat taki aromat do
masła, ale kiedy pierwszy raz go powąchałam, wiedziałam, że nie
zapałam miłością do Grace Cole. Na szczęście zapach nie
zostaje na skórze (jeszcze czego!!!!!!!!!!), ale smród pozostaje
smrodem.
Moja
opinia:
Mam
do zarzucenia temu kosmetykowi kilka rzeczy:
-krótki
termin przydatności po otwarciu słoiczka (6 miesięcy). Pół roku
to dużo? A spróbuj się mazać paskudztwem, które przy nałożeniu
większej ilości...
-Roluje
się w czarne, bardzo paskudne paski!
-Skład
nie powala: na drugim i trzecim miejscu odpowiednio:
-Olej
mineralny- znany zapychacz porów.
-Gliceryna-
też może zapychać.
-Limonka
dopiero na ostatnim miejscu, tuż za konserwantami (nawet nie
wiadomo, co dokładnie z tej limonki znalazło się w kosmetyku), z
kokosa dostaliśmy tylko smród, pardon, zapach.
-BARDZO
SŁABE NAWILŻENIE (po wchłonięciu się tego specyfiku nie mam
wrażenia, że w czymkolwiek pomógł on mojej skórze, a nie jest
ona wcale mocno odwodniona czy zaniedbana).
-"Intensywna
luksusowa formuła"- ze składu wynika co innego (dobrze, jest
masło shea, na 7. miejscu, więc daleko w tyle za parafiną i
gliceryną).
Nie
wiem, za co miałabym zapłacić po normalnej cenie 19,99 zł. Nie
warto!
Pierwszy
kosmetyk w tym roku, który nie zaliczył testu jakości.
Ocena: 2
Jakoś
go zmęczę, ale nie polecam na przyszłość.
Lepiej
omijaj z daleka.
Szkoda ze takie słabe masełko cóż czasami nie warto kupować takich kosmetyków ale cena nie była zła
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie zbankrutowałam przez to coś.
UsuńA ja mam krem do rąk z firmy Ziaja, Pachnie kokosem. Cudownie, pięknie genialnie - miód malina. :-D Poza tym na kosmetykach znam się gorzej niż niedźwiedź na gwiazdach. :)
OdpowiedzUsuńja tak samo znam się na śpiewaniu, w którym Ty jesteś mistrzynią.
UsuńTo nieprawda - wcale nie jestem. :D
UsuńJesteś, tylko zaprzeczasz przez skromność.
Usuńhm brzmiało zachęcająco...
OdpowiedzUsuńTylko brzmiało.
UsuńMoże termin ważności upłynął i stąd ten zapach.
OdpowiedzUsuńByć może, w końcu kosmetyk nie był zapakowany w folię ochronną i nie mam gwarancji, czy ktoś go wcześniej nie otwierał.
UsuńKremom bez sreberek mówię stanowcze: NIE.
Dobrze, że kosztował tylko 5 zł.
OdpowiedzUsuńTak, to jego największa zaleta.
Usuńdobrze wiedzieć.
OdpowiedzUsuń