Opowiadanie: Peor que el odio
Gdybyś mnie naprawdę kochał, nie doszłoby do tego. Gdybyś mnie kochał walczyłbyś o nas a nie patrzył, jak biorę ślub z 40 lat starszym mężczyzną, którego jedynymi perfumami był mdły odór zbliżającej się śmierci.
Gdybyś mnie kochał nie spędziłabym pierwszej i wielu kolejnych nocy w ramionach przyprawiających mnie o odruch wymiotny.
Ale teraz jestem wolna. I bogata. Wracam, tak jak ci to obiecałam.
***********
- Dlaczego akurat to miejsce?
- Mogłaś ze mną nie jechać.
- Zawsze chciałam zobaczyć Meksyk, po za tym płaciłaś za bilety. Tylko czemu tutaj? Nie mogłaś wybrać stolicy, Acapulco, albo chociaż Guadalajary? Co my będziemy robić na tym zadupiu?
- Możesz wrócić do Zacatecas i tam na mnie poczekać.
- Nie zostawię cię samej, bo narobisz głupstw.
- Myślisz, że jesteś w stanie mi cokolwiek zabronić?
Jej oczy skrzyły gniewnie. Była kobietą o długich, ufarbowanych na czarno włosach, zupełnie białej cerze i oczach jak dwa płomienie. Ubrana w czarną, bardzo krótką koronkową sukienkę i złote szpilki wyglądała ponętnie. W ręku trzymała małą torebkę
- Wychodzę, a ty w tym czasie spakuj się jak chcesz.
Idąc ulicą widziała nienawistny wzrok tutejszych kobiet, nigdy nie będących w stanie jej dorównać. O tak, to wszystko były tylko biedne, grube krowy o małych rozumkach. Co innego ona. Miała urodę, młodość, pieniądze, cały świat u stóp.
Mężczyźni patrzyli na nią z zaciekawieniem i pożądaniem. Szczególnie jeden, wysoki, z włosami na żel, ubrany w podkoszulkę i jeansy. Nic specjalnego. Tacy są najlepsi. Spojrzała nań wyczekująco i zniknęła w bramie.
Zjawił się za chwilę. Uśmiechnęła się do niego, po czym przyciągnęła do siebie. Całowali się dłuższą chwilę, jego ręka zdążyła podnieść jej sukienkę i buszować pod spodem. Nagle odezwała się po hiszpańsku:
- Ani kroku dalej.
Mężczyzna był zaskoczony. próbował ją przycisnąć do ściany. Ona uderzyła go w krocze i odeszła parę metrów.
-Zostaw mnie, albo przekonamy się, jak dobrze umiem strzelać.
Wyjęła pistolet i mierzyła w jego głowę.
-Wariatka! - warknął.- Puta!
-Puta, que no puedes permitir.
Odeszła podśpiewując.
**************
Podczas małżeństwa wprawiła się w uwodzenie i upokarzanie mężczyzn. Robiła to jawnie, na oczach męża.
- Czemu to robisz? - Spytał.- Wiem, że oni ci się podobają, dlaczego więc z nimi nie sypiasz?
- Masz problem z tym, że twoja żona nie pieprzy się z kim popadnie?
- Ty nie dochowujesz mi wierności, bo mnie kochasz. Pamiętam, jak wyglądała nasza noc poślubna.
Po wszystkim poleciała do toalety i wymiotowała resztę nocy, krztusząc się od płaczu, wołając imię ukochanego, jakby wierzyła, że zjawi się i ją uratuje.
- Bo dla mnie zabawniejsze jest, gdy wyją koło nory i nie mogą do niej wejść.
- Jesteś potworem.
- Jemu za to podziękuj. Dobrze wiesz, że go kochałam. Nieprzytomnie, jak wariatka. Teraz wszystko straciło sens.
Kochała? To za mało powiedziane. Pan dL był jej przeznaczony, był miłością, o jakiej większość ludzi śni i nigdy jej nie przeżyje. Miał być na zawsze, na wieczność. Bez niego straciła oparcie, utonęła.
- Przyjechałam tutaj, do Jerez, by spojrzeć ci w oczy i spytać dlaczego znaczyłam tak mało, że pozwoliłeś mi to zrobić. Dlaczego patrzyłeś na moją śmierć a potem odszedłeś. Z tobą byłabym szczęśliwa nawet w przegniłym kartonie.
Bez ciebie życie to tylko przedsionek piekła.
Gdybyś mnie kochał nie spędziłabym pierwszej i wielu kolejnych nocy w ramionach przyprawiających mnie o odruch wymiotny.
Ale teraz jestem wolna. I bogata. Wracam, tak jak ci to obiecałam.
***********
- Dlaczego akurat to miejsce?
- Mogłaś ze mną nie jechać.
- Zawsze chciałam zobaczyć Meksyk, po za tym płaciłaś za bilety. Tylko czemu tutaj? Nie mogłaś wybrać stolicy, Acapulco, albo chociaż Guadalajary? Co my będziemy robić na tym zadupiu?
- Możesz wrócić do Zacatecas i tam na mnie poczekać.
- Nie zostawię cię samej, bo narobisz głupstw.
- Myślisz, że jesteś w stanie mi cokolwiek zabronić?
Jej oczy skrzyły gniewnie. Była kobietą o długich, ufarbowanych na czarno włosach, zupełnie białej cerze i oczach jak dwa płomienie. Ubrana w czarną, bardzo krótką koronkową sukienkę i złote szpilki wyglądała ponętnie. W ręku trzymała małą torebkę
- Wychodzę, a ty w tym czasie spakuj się jak chcesz.
Idąc ulicą widziała nienawistny wzrok tutejszych kobiet, nigdy nie będących w stanie jej dorównać. O tak, to wszystko były tylko biedne, grube krowy o małych rozumkach. Co innego ona. Miała urodę, młodość, pieniądze, cały świat u stóp.
Mężczyźni patrzyli na nią z zaciekawieniem i pożądaniem. Szczególnie jeden, wysoki, z włosami na żel, ubrany w podkoszulkę i jeansy. Nic specjalnego. Tacy są najlepsi. Spojrzała nań wyczekująco i zniknęła w bramie.
Zjawił się za chwilę. Uśmiechnęła się do niego, po czym przyciągnęła do siebie. Całowali się dłuższą chwilę, jego ręka zdążyła podnieść jej sukienkę i buszować pod spodem. Nagle odezwała się po hiszpańsku:
- Ani kroku dalej.
Mężczyzna był zaskoczony. próbował ją przycisnąć do ściany. Ona uderzyła go w krocze i odeszła parę metrów.
-Zostaw mnie, albo przekonamy się, jak dobrze umiem strzelać.
Wyjęła pistolet i mierzyła w jego głowę.
-Wariatka! - warknął.- Puta!
-Puta, que no puedes permitir.
Odeszła podśpiewując.
**************
Podczas małżeństwa wprawiła się w uwodzenie i upokarzanie mężczyzn. Robiła to jawnie, na oczach męża.
- Czemu to robisz? - Spytał.- Wiem, że oni ci się podobają, dlaczego więc z nimi nie sypiasz?
- Masz problem z tym, że twoja żona nie pieprzy się z kim popadnie?
- Ty nie dochowujesz mi wierności, bo mnie kochasz. Pamiętam, jak wyglądała nasza noc poślubna.
Po wszystkim poleciała do toalety i wymiotowała resztę nocy, krztusząc się od płaczu, wołając imię ukochanego, jakby wierzyła, że zjawi się i ją uratuje.
- Bo dla mnie zabawniejsze jest, gdy wyją koło nory i nie mogą do niej wejść.
- Jesteś potworem.
- Jemu za to podziękuj. Dobrze wiesz, że go kochałam. Nieprzytomnie, jak wariatka. Teraz wszystko straciło sens.
Kochała? To za mało powiedziane. Pan dL był jej przeznaczony, był miłością, o jakiej większość ludzi śni i nigdy jej nie przeżyje. Miał być na zawsze, na wieczność. Bez niego straciła oparcie, utonęła.
- Przyjechałam tutaj, do Jerez, by spojrzeć ci w oczy i spytać dlaczego znaczyłam tak mało, że pozwoliłeś mi to zrobić. Dlaczego patrzyłeś na moją śmierć a potem odszedłeś. Z tobą byłabym szczęśliwa nawet w przegniłym kartonie.
Bez ciebie życie to tylko przedsionek piekła.
Świetnie napisane opowiadanie, naprawdę miło się czyta :D
OdpowiedzUsuńjustsayhei.blogspot.com
Dzięki za miłe słowa.
Usuń