Kosmetyczni ulubieńcy
Wybaczcie mi, ale przez jakiś czas nie będę zbyt często publikować notek. Jest związane po części z tym, że pracuję i mam mniej wolnego dla siebie. Przygotowuję się też do operacji którą będę mieć w sierpniu. Mam nadzieję, że zrozumiecie.
Tyle tytułem wstępu. Dziś post o kosmetykach, które uwielbiam.
Twarz
1. Krem Johnsons' Baby
Dla mnie ideał do codziennej pielęgnacji mojej delikatnej
skóry. Pomógł mi gdy nie mogłam się uporać ze śladami po ugryzieniach komarów. Cieszę
się, że go znalazłam. Zrobiłam zapas na lato z czego jestem zadowolona.
2. Wazelina Ziaja
Moje usta ją kochają. Potrafi nadać im kuszący wygląd w
kilka minut. A jeszcze lepiej działa gdy poprzedzę ją nałożeniem warstwy miodu
na wargi. Po ok. 10 minutach od nałożenia miodu resztę ściągam (nie zlizuję bo
zabieg nie miałby wtedy sensu) i stosuję wazelinę. Efekt jest cudowny! Przez
następne 2-3 dni moje usta są nawilżone i mięciutkie (mam problem ze skórkami
na wargach).
Wazelina zastępuje mi też błyszczyk gdy zapomnę się umalować
(bądź mi się nie chce). Nadaje delikatny połysk i nawilża. W sam raz jako opcja
minimum gdy masz na 8 na zajęcia i nie
masz czasu na stanie przed lustrem.
Włosy
Nie jestem włosomaniaczką, co nie znaczy że traktuję włosy
po macoszemu. Lubię gdy układają się łatwo, są miękkie (ale nie bez przesady) i
wyglądają zdrowo. Mój styl dbania o włosy to UOU: Umyj, Odżyw, Ułóż. Nie
wychodzę z potarganymi włosami nawet do warzywniaka, poniweważ lubię w swoim życiu
( i na głowie) ład. Czasem do UOU dochodzi jeszcze jedno U- Ufarbuj. Przez
kilka lat nie farbowałam włosów, bo miałam tyle zajęć na głowie że myślenie o
kolorze włosów było niedostępnym luksusem (Wbrew obiegowej opinii studenci
polonistyki łatwo nie mają. Kierunek jest trudny, wymaga przesiadywania
godzinami nad opasłymi, porośniętymi grzybami tomiszczami. Kto wymyślił, że
poloniści nic nie robią????!). Ale w końcu przeprosiłam się z różnymi kolorującymi
specyfikami.
Odżywka Syoss
Luksus na jaki mnie stać. Jeśli włosy nie przypominają po niej
siana ani zmokniętej tkaniny jest ok. Nie zauważyłam, by moje kłaczki się wzmocniły
ale nie mam jakiś potwornych problemów z włosami, więc daję plusa.
Kolorówka
1. Cienie Magic Visage
Cienie Editt Cosmetics są jednymi z najlepszych jakie
kiedykolwiek miałam. Nie dość, że trzymają się długo (ok. 5 godzin bez żadnej
bazy), nie wędrują po twarzy, są mocno napigmentowane to jeszcze znajduje je w śmiesznie
niskiej cenie ok 2 zł za paletę. Paleta 4 czy 8 cieni wystarczy mi na prawie pół
roku.
Kupuje je w chińskim sklepie. Wiem, są dziewczyny które
nigdy nie kupiłyby kosmetyków w takim miejscu. Rozumiem ich obawy. Dlatego też mam
kilka rad dla każdej z Was, która chciałaby kupić kosmetyk w tanim sklepie ale
się boi:
·
Kupuj tylko takie które nie były
otwierane.
·
Kosmetykowi bez daty ważności
podziękuj, bez względu na to jak piękny ci się wydaje.
·
Staraj się brać kosmetyki polskie
ponieważ nasze prawo reguluje stosowanie różnych substancji potencjalnie
szkodliwych dla zdrowia. Kosmetyki zagraniczne też mogą być dobre (poza chińskimi
czy ogólnie z Azji- te lepiej odłóż). Ja dzięki małym sklepikom poznałam
rosyjską markę Ruby Rose, niedostępną w drogeriach a naprawdę dobrą.
·
Perfumy za 10 czy 5 zł to tylko
strata pieniędzy.
2 Tusz 2000 kalorii Max Factor
Klasyk wsród tuszy. Kupuję gdy znajdę na promocji, np. w
Rossmannie. Próbowałam różne warianty ale najbardziej lubię Dramatic Volume. Nadaję
spojrzeniu głębię. Nie skleja rzęs i trzyma się cały dzień co jest dla mnie
ogromnym plusem. Trzeba uważać przy kupowaniu go w drogeriach bo może być otwarty
przez co wyschnie zanim przyjdzie na niego pora. Zawsze patrzę czy jest
oryginalnie zamknięty, jeśli nie mam pewności odkładam.
Efekt wcale nie jest "dramatyczny". Na opakowaniu piszę, że kosmetyk pogrubia rzęsy o 300% (!). Ja nie zauważyłam takiego efektu. Za cenę w promocji (14-19 zł) warto. Po normalnej- nie.
Nie jest
wodoodporny więc zmywa się bez problemu dziecięcymi chusteczkami czy zwykłą wodą.
Nie zdarzyło mi się po nim mieć "pandę" pod okiem i za to go cenię. Nie
ma dla mnie nic gorszego niż kosmetyk który nie zna swojego miejsca.
A Ty masz jakiś ulubieńców?
Jakaś wazelina do ust by mi się przydała.
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś tę wazelinę z Ziaji ;)
OdpowiedzUsuńKażdy ma swoje ulubione kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńMiło zapoznać się z Twoimi.
RubyRose - mam całą paletkę - jest rewelacyjna. Perłowe cienie są naprawdę perłowe i mocno napigmentowane. Nie zauważyłam, by ich trwałość była gorsza niż np. z Rimmel. Warto kupić i przetestować :)
Ja kocham pomadki RR. Miałam kiedyś taką śliczną w złotym opakowaniu z lusterkiem- była fantastyczna. Trzymała się bardzo długo i miała piękny kolor, taką fuksję z odrobiną fioletu. Kosztowała mnie całe 4 zł.
Usuńo lubię syossa odżywki, fajnie się sprawują u mnie :)
OdpowiedzUsuńMiałam dawno temu cienie Editt Cosmetics, ale z tego co pamiętam to byłam tak średnio z nich zadowolona, wazelinę mam taka samą i ją lubię ;)
OdpowiedzUsuńKremu Johnsons' Baby nie lubię a wazeliny używam codziennie :)
OdpowiedzUsuńJa miałam kiedyś 2000 calorie i do czasu był moim ulubionym tuszem, ale teraz wolę jednak collossal :)
OdpowiedzUsuńKupiłam Collossal i byłam nawet zadowolona, niestety dziwnie pachniał. Ok, tuszy się nie wącha ale ten "zapaszek" mi po prostu przeszkadzał.
UsuńI would love to try that syoss conditioner !!! xo
OdpowiedzUsuńhttp://stylesensemoments.blogspot.com/
You will not regret it.
UsuńJa miałam tą wazelinę i też super się sprawdzała :)
OdpowiedzUsuńhttp://martusiadlawszystkich.blogspot.com/
Czasami jest lepsza od błyszczyków.
Usuńnie lubię kremu Johnsons' Baby a odżywkę z syossa planuję zakupić :)
OdpowiedzUsuńChociaż dopiero Cię poznaję ale ta operacja zabrzmiała trochę niepokojąco :-O Mam tylko nadzieję, że to nic poważnego :-)
OdpowiedzUsuńNie, to tylko kosmetyczny zabieg. Dziękuję za troskę.
Usuń