FOMO- choroba współczesnej duszy
Podejrzewam, że mało osób zetknęło się z tym terminem (jest
on z resztą stosunkowo nowy). Czas nadrobić zaległości, bo temat jest naprawdę poważny,
bowiem problem uzależnienia od informacji dotyka wielu ludzi.
Czym jest FOMO?
FOMO (ang. fear of missing out) oznacza stan umysłu
przejawiający się obawą przed tym, że coś ważnego nas ominie. Lęk ten dotyczy
zarówno sfery zawodowej jak i prywatnej. Osoba cierpiąca na FOMO wpada w panikę
lub wściekłość, gdy omija ją jakieś wydarzenie czy informacja.
Termin ten pojawił się w 1985 roku, po raz pierwszy użyły
go dwie angielskie panie psycholog. Dopiero teraz, w dobie niezwykłej popularności
wszelakich mediów społecznościowych, zaczął konotować negatywnie. Do rozmaitych
objawów tego syndromu przyznaje się aż 40 % użytkowników mediów społecznościowych
w wieku 13-67 lat! Sytuacja jest więc wysoce niepokojąca.
Jakie są objawy?
Jak wcześniej wspomniałam, istotą FOMO jest permanentny lęk
przed tym, że coś cię może ominąć. Sprawia on, iż osoba dotknięta tym syndromem
nie rozstaje się z komórką czy tabletem. Sprawdza maile kilkanaście czy nawet
kilkadziesiąt razy dziennie. Chce być na bieżąco więc wciąż sprawdza swój
profil na portalach, nawet podczas nabożeństwa czy pogrzebu.
Lęk ten implikuje zdenerwowanie i brak koncentracji, niemożność
skupienia się na konkretnej rzeczy. Trzymanie kilku srok za ogon nigdy nie jest
dobrym rozwiązaniem, dlatego też realizacja każdego, nawet najprostszego
zadania zajmuje takiej osobie więcej czasu niż powinna (Jak tu pisać ważnego
maila skoro X zmieniła status / wrzuciła nowe zdjęcie?!).
Kiedy potrzeba stałego bycia "na bieżąco" z
wirtualnym światem bierze górę nad zdrowym rozsądkiem mamy problem, i to bardzo
poważny. Osoba dotknięta FOMO może zupełnie zatracić się w internecie, rujnując
swoje realne życie.
Dlaczego ja?
FOMO to wynik nowoczesnego eskapizmu. Uciekamy od swojego życia
w kolorowy świat ikonek, profili, lajków. Dlaczego? Ponieważ w prawdziwym życiu
czegoś nam brakuje. Osoby z niską samooceną i silną potrzebą akceptacji są łatwymi
ofiarami sieci. To dzięki niej mogą zaistnieć. poczuć się kimś, zrekompensować sobie
poczucie beznadziei. Ale to złudne myślenie. Komputer nie zmieni Twojego życia
na lepsze tak jak nie zrobi tego alkohol czy narkotyki. TYLKO TY MOŻESZ NADAĆ SWEMU
ŻYCIU SENS.
Wiele hałasu o nic?!
Tak, FOMO to uzależnie. Głupoty piszesz i tyle. Facebook
to największy wynalazek XXI wieku. Dziewczyno, weź się ogarnij i przestań zanudzać
nas swymi bezwartościowymi wynurzeniami. Ja spadam na fejsa, tam jest weselej.
Oczywiście, nie krytykuję i nie oceniam nikogo, kto większość
swego życia spędza z oczami wlepionymi w ekran. Bo i po co? To, że sama nie mam
konta na fb i nie zamierzam go zakładać, lubię czytać książki i spacerować, nie
daje mi prawa mówić innym jak mają żyć. Ten artykuł nie powstał po to, by jakaś
zapyziała studenteczka mogła pogrozić palcem miłośnikom portali społecznościowych
i powiedzieć z wielce posępną miną "Źle się dzieci bawicie".
Potrzeba bycia lepszym od innych tkwi w nas od zawsze
stanowiąc jeden z motorów rozwoju cywilizacji. Jest pierwotna, tak samo jak chęć
"należenia do stada". W genezie FOMO te dwie sfery nakładają się na
siebie, potęgowane przez potrzebę informacji. Dziś człowiek jest atakowany tysiącami
informacji z których każda może być tą najważniejszą, od której zależy "być
albo nie być". Problem z selekcją bodźców i zhierarhizowaniem ich powoduje
zamęt. Zaryzukuję stwierdzenie, że dzisiejszy człowiek, mający do dyspozycji
cudowne technologie o których nasi przodkowie nie śmieli marzyć, jest czasem
wyjątkowo samotny, zagubiony i nieszczęśliwy. Tworzy wyimaginowany obraz siebie
ponieważ przerasta go wzięcie odpowiedzialności za to, co jest tu i teraz.
Czy ten problem mnie dotyczy?
Przeczytaj uważnie poniższe stwierdzenia i policz ile z
nich odnosi się do ciebie:
1. Za każdym razem
gdy gotujesz obiad masz ochotę wrzucić jego zdjęcie na fejsa kub inny portal (bądź
to robisz).
2. Kiedy poznajesz nową osobę szukasz informacji o niej w
internecie.
3. Na wakacjach za granicą zawsze szukasz miejsc z dostępem
do sieci by sprawdzić wiadomości.
4.Awaria internetu doprowadza Cię do szału, jesteś rozbity,
płaczesz i krzyczysz (podobne objawy występują przy odstawieniu alkoholu czy
narkotyków).
5.Twoje konto na portalach jest zawsze zadbane i
zaktualizowane, przykładasz wielką wagę do tego, by Twoi znajomi wiedzieli co u
Ciebie.
6. Twoje myśli układają się w formę komunikatów na
Twitterze.
7.Sprawdzasz skrzynkę mailową kilkanaście razy dziennie lub
więcej.
Jeśli co najmniej 4 stwierdzenia odnoszą się do Ciebie
syndrom FOMO może być Twoim problemem. Jeśli nie możesz żyć bez włączonego
telefonu i konta i na portalach zastanów się- być może to, co najważniejsze
umyka Ci bezpowrotnie.
BibliografiaPisząc ten artykuł korzystałam z:
http://stylzdrowia.pl/
http://facet.wp.pl/
http://gazetylokalne.pl/
Źródło zdjęć: weheartit.com
na szczęście ta choroba mnie nie dotyczy.
OdpowiedzUsuńmnie fomo jeszcze nie dopadlo i nei dopadnie hehehe
OdpowiedzUsuńfaktem jest, że to dość frustrujące, kiedy się widzi małolaty wytrzeszczające oczu z przerażenia z "JAK TO NIE MA NETA?!" na ustach... z drugiej strony należy zauważyć trend przeciwny do FOMO, czyli JOMO - joy of missing out, co zaczynam powoli praktykować i od razu widzę, że jestem spokojniejsza, kiedy nie sprawdzam powiadomień na telefonie za każdym razem, gdy słyszę sygnał przyjścia maila czy tweeta
OdpowiedzUsuńO JOMO nie słyszałam, muszę nadrobić zaległości.
UsuńPopracuj nad wyglądem bloga i będzie dobrze ;)
OdpowiedzUsuńCo do tematu, to mnie dotyczy tylko ostatni punkt więc jeszcze jestem do odratowania. ;)
Pozdrawiam.
fajnie, że poruszyłaś ten temat :) ja zaznaczyłam tylko 3 odpowiedzi na tak, więc jeszcze nie jest ze mną tak najgorzej. Prowadząc bloga o testowaniu produktów niestety muszę być na bieżąco. Faktycznie, jak w jakiś dzień nie korzystam z internetu, to czuję się nieswojo ;)
OdpowiedzUsuńNa szczęściem mnie to nie dotyczy. Chociaż ze względu na prowadzenie bloga, dość często sprawdzam skrzynkę mailową:)
OdpowiedzUsuńNo FOMO chorowałem, zanim to oficjalnie nazwano! Dzięki za odwiedziny - pozdrawiam ; )
OdpowiedzUsuńNa szczęście na to nie cierpię :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście tylko 2 odpowiedzi są u mnie na tak, więc chyba nie jest ze mną jeszcze tak źle :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tym uzależnieniu, niestety świat tak nas napędza i goni coraz szybciej, że nie trudno wpaść w paranoje typu coś mnie ominęło, dlaczego mnie tam nie było, itp... Sama mam czasem takie odczucia, ale wychodzę z założenia, że nie jestem w stanie wszystkiego wiedzieć, z wszystkim być na bieżąco, wszędzie bywać, to niemożliwe... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńI knew something like this existed but I didn't know it was so severe!!! Thanks for sharing! xo
OdpowiedzUsuńNa szczęście mnie to uzależnienie nie dotyczy... no może jedynie zbyt często zaglądam na blogi :D.
OdpowiedzUsuńKolejne uzależnienie, które jest spowodowane dostępem do internetu. Boję się pomyśleć co będzie za 10, 20 lat... :(
nie słyszałam o tym uzależnieniu :O 2 punkty mnie dotyczą, reszta nie uffffff.... :)
OdpowiedzUsuńMam tak jeśli chodzi o pracę - nie lubię jak mnie nie ma :/
OdpowiedzUsuńJa właśnie bardzo, bardzo chciałabym rzucić to wszystko i nie włączać komputera i telefonu. Niestety dopiero urlop daje mi taką możliwość i wtedy bardzo chętnie z niej korzystam.
OdpowiedzUsuńIt's really interesting to see how your years after this post, that "fear" has increased a lot in society.
OdpowiedzUsuńLike always, an excellent post.